top of page

Nie tylko kobiety. Jak mężczyźni odnajdują się jako opiekunowie osób starszych?

  • Paweł Tomczyk
  • 30 lip
  • 2 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 31 sie

ree

Mam na imię Paweł i pracuję jako opiekun osób starszych. Opiekunem zostałem z przypadku, choć idea pomagania i wspierania towarzyszyła mi, od kiedy pamiętam (opieka nad młodszym rodzeństwem, dziadkiem, zwierzętami w domu i w klubie jeździeckim). Przez kilkanaście ostatnich lat zarządzałem firmą, gdzie czułem się odpowiedzialny, aby każdy pracujący miał komfortowe warunki pracy, dobre relacje ze współpracownikami, godne wynagrodzenie i chciał utożsamiać się z miejscem, które wybrał (zarządzanie również jest w pewien sposób rodzajem opieki). Jeszcze w trakcie prowadzenia firmy zdecydowałem się na rozpoczęcie nauki w „Medyku”. Na szczęście zajęcia nie kolidowały z pracą, a na zdobycie praktyk oraz wiedzy przeznaczałem urlopy i dni wolne od pracy. Po ukończeniu kierunku Technik masażysta postanowiłem kontynuować naukę na kolejnych kierunkach Opiekun medyczny i Asystent osób z niepełnosprawnością. Moja dotychczasowa praca zarządzającego firmą zakończyła się i po kilku miesiącach kolejnych praktyk rozpocząłem nową pracę jako opiekun. Dziś wykorzystuję swoje umiejętności nabyte przez kilkadziesiąt lat w poprzednich firmach w pracy z osobami, które potrzebują opieki lub asysty.


Słowo „opieka” momentalnie uwalnia w nas ciepłe, pozytywne emocje, często wiodące nasze wspomnienia ku młodzieńczym latom, przepełnionymi nierzadko rodzicielską, zwłaszcza matczyną troską. Wszak owo głębokie odczucie powinności opieki rodziciela nad potomstwem pozwala nam ukształtować się i przygotować na nadchodzącą, długą drogę, zwaną samodzielnym życiem. Nastaje w życiu jednak moment, kiedy – tak jak dawniej za dziecięcych lat –  wraca potrzeba, by ktoś roztoczył nad nami troskliwe ramiona, raz jeszcze pomagając nam iść naprzód przed siebie. Jak już wspomniałem, taka pomoc zapewne od razu skojarzy nam się z czułą, matczyną obecnością. Właśnie w ten sposób kojarzy nam się zawód opiekuna, z pracą wykonywaną głównie przez kobiety, jednak należy wyraźnie podkreślić także męski udział w tej szlachetnej profesji.

Obecność mężczyzn w środowisku opiekunów nie przychodzi nam naturalnie na myśl. Być może winne temu są stereotypy, jakoby mężczyźni byli mniej empatyczni od kobiet, czy też nadawali się głównie do prac fizycznych bądź analitycznych. Uważam osobiście takie „twierdzenia” za bardzo krzywdzące dla obydwu stron – mężczyzn odzierają one z człowieczeństwa i uczuć, a kobiety z ich niezaprzeczalnej sprawczości, zamykając je w jednej „klatce” zawodowej związanej tylko z relacjami międzyludzkimi. Jesteśmy ludźmi, co czyni i mężczyzn, i kobiety na równi sprawnymi do podjęcia empatycznej, pełnej pasji do niesienia pomocy i zmuszającej do rozwiązywania często niełatwych problemów pracy. W obecnej dobie równości winniśmy patrzeć na efektywność wykonywanej pracy, którą na wysokim poziomie pokazują obie płcie. Wszak mówimy tu o pracy nasiąkniętej uczuciami, gdzie niepotrzebne są atuty niezbędne do walki w ringu czy umiejętności modelingu, a kluczowe są nasze dobroć i wyrozumiałość, którymi emanować może każdy, wyciągając potrzebującym swoją pomocną dłoń.


W moim domu zawsze panowało przekonanie o słuszności i powinności niesienia dobra oraz pomocy osobom tego potrzebującym. Oczywiście zawsze należy obiektywnie spojrzeć na całokształt kreującej się przed nami sytuacji i ocenić, czy pomoc, którą chcemy zaoferować, jest jakkolwiek potrzebna/chciana. Nadgorliwość w niesieniu pomocy innym przynosi bowiem często skutki odwrotne do zamierzonych, a także może spowodować u drugiej osoby poczucie ubezwłasnowolnienia. W takich sytuacjach wyważone działania mające na celu stwarzanie środowiska bardziej przychylnego i ułatwiającego życie innemu człowiekowi będą zdecydowanie bardziej przystępne, gdyż umożliwią osobie, nad którą sprawujemy opiekę, rozwiązanie swoich problemów poniekąd samodzielnie.

Komentarze


bottom of page